Reklama

Wiadomości

Przyroda w strefie śmierci

Czarnobyl już na zawsze będzie budzić przerażenie – jest synonimem radioaktywnego grobowca. Tuż po katastrofie mówiono, że życie nie wróci tam przynajmniej przez tysiąc lat.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wybuch reaktora nr 4 uwolnił do atmosfery ogromne ilości substancji radioaktywnych. Najbardziej ucierpiały teren elektrowni i jej otoczenie. Ze względu na napromieniowane obszar ten, o łącznej powierzchni ok. 500 tys. ha, zaczęto nazywać strefą wykluczenia, strefą zero lub zoną śmierci.

Wojna w Czarnobylu

W obawie przed promieniowaniem ewakuowano mieszkańców tamtejszych miast i wiosek. Gwałtowne wycofanie się człowieka wywołało jednak efekt, którego nikt się nie spodziewał. Przyroda zaczęła się odradzać, a okazję tę wykorzystali naukowcy. Obszar Czarnobyla jest jednym z niewielu na świecie, gdzie ludzie nauki mogą gromadzić w terenie informacje na temat długotrwałej ekspozycji promieniowania na przyrodę. Wszystko to jednak zmieniła inwazja Rosji na Ukrainę. Czy działania wojenne spowodują kolejną katastrofę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wraz z zajęciem elektrowni przez wojska rosyjskie w mediach huczało od wizji nowej katastrofy jądrowej. Nastroje podgrzewali sami Rosjanie, przystępując do budowy umocnień nawet na obszarze tzw. Czerwonego Lasu, czyli najbardziej skażonego rejonu zony. Działania te, w połączeniu z rozjeżdżaniem napromieniowanej gleby przez ciężki sprzęt wojskowy, uwolniły do atmosfery pewne dawki promieniowania, ale jak stwierdziła Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, były to niewielkie ilości, niestanowiące zagrożenia dla życia człowieka. Czy więc wojna faktycznie mogła zagrozić bezpieczeństwu nuklearnemu Europy? W pewnym sensie tak. Przeniesienie się działań militarnych w okolice sarkofagu, pod którym spoczywa wciąż niebezpieczny reaktor nr 4 wraz z 200 t radioaktywnego korium, 30 t pyłu i 16 t uranu i plutonu, stanowi zagrożenie jego uszkodzenia. A to oznaczałoby powtórkę z 1986 r.

Mieszkańcy Czarnobyla

Zauważmy, że już rok po katastrofie do wiosek w okolicy elektrowni zaczęli wracać ludzie. Szacuje się, że było ich od 1,4 tys. do nawet 3 tys. Nazwano ich samosiołami. Większość z nich, z racji trudnych warunków bytowych (brak bieżącej wody, elektryczności, dostępu do sklepów, szkół, lekarza), wyprowadziła się, ale ci, którzy zostali, dożyli nawet późnej starości. W zonie przebywają również naukowcy i pracownicy elektrowni, którzy czuwają nad wygaszonymi reaktorami – średnio to blisko 3 tys. osób stacjonujących tu rotacyjnie. A do wojny regularnie prowadzono tam ruch turystyczny. Każdego roku zonę odwiedzało kilkadziesiąt tysięcy turystów. Czy ludzie ci ryzykowali napromieniowaniem? Nie. Eksperci z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku stwierdzili, że promieniowanie na terenie czarnobylskiej elektrowni jest takie, jak naturalne promieniowanie w centrum Warszawy.

Przed wojną czarnobylska strefa zamknięta stanowiła największy rezerwat przyrody w Europie. Było to miejsce nieprzerwane sztucznymi przeszkodami, w którym zapanowały siły natury. Miejsce to ukształtowało promieniowanie. W pierwszej kolejności zdziesiątkowało ono głównie ptaki i małe zwierzęta – to u nich naukowcy zauważyli największe zmiany, np. u niewielkich zwierząt zanotowano mniejszy rozmiar mózgów niż u ich nienapromieniowanych przedstawicieli.

Reklama

Po katastrofie gwałtownej zmianie uległa także roślinność. Radioaktywny pył najmocniej zdegradował lasy sosnowe. Powstałą po nich pustkę zajęły inne gatunki drzew, np. bardziej odporne na promieniowanie brzozy. Z czasem rozrastające się lasy zaczęły przyciągać liczne gatunki zwierząt.

Atomowe żaby

Wbrew pierwotnym przypuszczeniom nie stwierdzono wielu negatywnych skutków promieniowania czy radiacji dla dzikich zwierząt. Naukowcy obserwujący zonę notują systematyczny wzrost populacji gatunków takich jak: łosie, niedźwiedzie, jelenie, wilki czy rysie i borsuki. Od lat 90. XX wieku żyją tu konie Przewalskiego, sprowadzone z położonego ponad 800 km na południe od Czarnobyla rezerwatu Askania-Nowa. Konie znakomicie zadomowiły się w okolicach Czarnobyla, sukcesywnie zwiększając swoją populację. Badacze zaobserwowali jeszcze jeden fenomen strefy zero. Wokół Czarnobyla pojawiły się smoliście czarne rzekotki wschodnie. Płazy te zazwyczaj są jaskrawozielone, w naturze występują również rzekotki o ciemniejszych odcieniach skóry. Niemniej jednak naukowcy zauważyli w najbardziej skażonych strefach dominację osobników o najciemniejszym odcieniu skóry.

Zdaniem badaczy, zmiany u rzekotek powstały w odpowiedzi na promieniowanie – melanina absorbuje i rozprasza energię promieniowania jonizującego, pomaga także neutralizować zjonizowane molekuły, które mogą prowadzić np. do rozwoju nowotworów. Tym samym żaby mające więcej melaniny były lepiej predysponowane do tego, by przetrwać i rozmnożyć się na skażonym terenie. Dominacja ciemnych rzekotek jest więc efektem przyśpieszonego procesu ewolucji. Podobny proces ekspresowej ewolucji mógł spotkać psy żyjące w strefie śmierci.

Reklama

Jednym z najmocniej zakorzenionych mitów na temat czarnobylskiej zony są przerażające, zdeformowane genetycznie psy, które miały atakować każdego człowieka pojawiającego się wokół elektrowni. Do upowszechnienia się tego obrazu przyczyniły się popkultura i gry komputerowe osadzone w postapokaliptycznym uniwersum.

Psów w Czarnobylu jest wiele, tylko wokół elektrowni żyje ich kilkaset. Naukowcy dokładnie przebadali tę populację czworonogów, a ich kod genetyczny porównali z osobnikami żyjącymi na obszarach średnio i nisko narażonych na skażenie radioaktywne. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach czasopisma Science Advances. Okazuje się, że kod genetyczny psów żyjących w najbardziej skażonym obszarze jest wyraźnie inny niż czworonogów, które żyją kilkadziesiąt kilometrów dalej.

Promieniowanie czy ewolucja?

Zmiany zaobserwowane przez naukowców mogą ograniczać długość życia zwierząt, niemniej nie wpływają na wzmożoną agresję ani wyraźną deformację ciała. Czarnobylskie czworonogi nie są też w pełni zdziczałe, mają kontakt z ludźmi, choć ograniczony – naukowcy i pracownicy elektrowni dokarmiają je.

Badacze nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy zmiany kodu genetycznego psów żyjących w najbardziej skażonych obszarach zony są skutkiem promieniowania, czynników ewolucyjnych czy też chowu wsobnego. Najprawdopodobniej ten ostatni czynnik stanowi główną przyczynę zmian DNA. Tuż po katastrofie władze komunistyczne wydały rozkaz odstrzału porzuconych psów, by zapobiec roznoszeniu się wścieklizny i ryzyku ataku wygłodniałych sfor czworonogów na członków ekip likwidujących skażenie. Masowy ubój psów doprowadził do uszczuplenia puli genetycznej, co też skutkuje obecnie chowem wsobnym.

Przykład Czarnobyla nie dowodzi tego, że skażenie radioaktywne nie ma negatywnego wpływu na organizmy żywe. Pokazuje natomiast, że życie wystawione na promieniowanie jonizujące jest w stanie się odrodzić.

2024-06-18 14:27

Oceń: +9 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Inwestycje w przyrodę

Niedziela Ogólnopolska 9/2023, str. 47

[ TEMATY ]

przyroda

P. Stachyra

Włochatka

Włochatka

Pracując razem, możemy wpłynąć pozytywnie na środowisko, czego dowodzi przykład ekologicznego zaangażowania PGE.

W samym 2022 r. zostało zrealizowanych łącznie ponad 50 różnorodnych projektów środowiskowych, m.in. dwadzieścia dwa projekty edukacyjne skierowane do dzieci, młodzieży oraz seniorów, a także cztery projekty naukowo-badawcze; zasadzono ponad 67 tys. drzew w dziewiętnastu lokalizacjach, zrewitalizowano cztery ścieżki edukacyjne w parkach narodowych, zamontowano na słupach energetycznych 787 platform dla bocianów i zaobrączkowano 866 młodych osobników w 330 gniazdach – tak w dużym skrócie można streścić wkład w troskę o polską przyrodę największego krajowego dostawcy energii – Grupy PGE.
CZYTAJ DALEJ

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

Kolejna rocznica przekazania rzymskiego Domu Polskiego Janowi Pawłowi II

2025-11-08 09:24

Włodzimierz Rędzioch

W roku 1981 mieszkałem w Domu Polskim przy via Cassia, byłem tam również w listopadzie, kiedy Polonia oficjalnie przekazywała Dom Janowi Pawłowi II.

Uroczystości trwały trzy dni i stały się wielkim zgromadzeniem i świętem Polonii oraz przyjaciół Polski. 6 listopada prymas Glemp odprawił Mszę św. na Monte Cassino a wieczorem w rzymskim hotelu „Ergife” miała miejsce akademia, podczas której przemówili: kard. Rubin, o. Przydatek (przypomniał historię Domu) oraz prof. Grygiel (wygłosił wywiad zatytułowany „Naród i kultura”).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję