Reklama

Dawid Rachmeluk, krawiec z Sarnak

Skąd, prócz opowieści najstarszych członków rodzin i sąsiadów można się czegoś dowiedzieć o żydowskich mieszkańcach dawnych miasteczek? Wszelkie dokumenty będące w posiadaniu gmin żydowskich zostały najczęściej zniszczone, tak jak i inne materialne ślady obecności Żydów: cmentarze i synagogi. Coś niecoś udaje się odszukać w regionalnych archiwach państwowych, urzędach gminnych. W Sarnakach trop wiedzie nieoczekiwanie do archiwum parafialnego. Nieoczekiwanie, bo któż by się w pierwszej chwili spodziewał, że pośród dokumentów parafii katolickiej można odnaleźć pokaźny zasób informacji o wyznawcach innej religii?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parafię w Sarnakach erygowano jeszcze w XV w. jako jedną z pierwszych na Podlasiu. Zasoby archiwalne nie sięgają tamtego okresu, ale mimo to należą do wyjątkowo ciekawych. Pierwsze spośród zachowanych metryk pochodzą z 1623 r. i od tamtej pory do dziś są niemal kompletne. Szafa z dokumentami robi wrażenie. Potężne, skórzane grzbiety kolejnych roczników ksiąg metrykalnych stoją rzędem na kilku półkach. Wieki historii poszczególnych rodzin i całej parafii. Na akta dotyczące Żydów spodziewam się trafić w pierwszej ćwierci XIX w.

Żydzi na sarnackiej plebanii

Reklama

Wyjaśnienie pochodzenia metryk żydowskich w parafii należałoby zacząć od 1809 r. Położona na lewym brzegu Bugu parafia sarnacka przeszła wówczas spod panowania Austrii w obręb Księstwa Warszawskiego. W nowo powstałym księstwie zaprowadzono na wzór Francji szereg innowacji w dziedzinie prawa i administracji cywilnej. Jedną z nich było wprowadzenie od 1810 r. obowiązku prowadzenia akt stanu cywilnego. Któż lepiej niż proboszczowie nadawał się by wprowadzić do praktyki takie novum? Parafie od wieków prowadziły własne rejestry chrztów, ślubów i zgonów. Mianowany urzędnikiem stanu cywilnego pleban sarnacki, prócz nadal wypisywanych po łacinie dokumentów kościelnych musiał założyć odrębne księgi. Tym razem po polsku notował w nich akta cywilne. Poza różnicą językową pojawiła się jeszcze jedna - rozporządzenie o zaprowadzeniu akt cywilnych ludności dotyczyło również Żydów. Od tej pory przez kolejne piętnaście lat zaczęli być częstymi gośćmi parafialnej kancelarii.
Wcześniejszych informacji dotyczących obecności Żydów w Sarnakach nie ma zbyt wiele. Najwcześniejszą, dziś niemożliwą do potwierdzenia, podaje Jan Makaruk, przedwojenny nauczyciel i regionalista. Pisze on, iż regulamin żydowskiego bractwa pogrzebowego został zatwierdzony w 1742 r. (informacja pochodzi z tzw. Kroniki Sarnak, serii artykułów, jakie ukazały się w latach 1933-34 w czasopiśmie Podlasie wydawanym przez ZNP w Łukowie i dostępnym w Bibliotece Publicznej w Sarnakach). Żydzi zatem musieli się tu osiedlać znacznie wcześniej, skoro już wówczas powstało bractwo pogrzebowe, a więc zapewne i kirkut. Zwiększony napływ Żydów do Sarnak można wiązać z dwoma wydarzeniami, które wpłynęły na rozwój i kształt osady. Pierwsze to przywilej jarmarczny, który nadano wsi Sarnaki w 1716 r. Drugie zaś to uzyskanie praw miejskich w 1754. Dla zajmujących się głównie handlem i rzemiosłem Żydów obie okoliczności stwarzały korzystne możliwości prowadzenia działalności gospodarczej.
Pierwsze dane statystyczne zebrane w 1765 r. mówią już o 244 Żydach, którzy podlegali zwierzchnictwu kahału sarnackiego. Społeczność żydowska stale zwiększała swą liczebność. Na trzy lata przed drugim rozbiorem Rzeczpospolitej w samych Sarnakach liczyła 134 osoby, zaś dalszych 118 było rozsianych na terenie parafii. Z roku 1818 pochodzą dane o 361 wyznawcach judaizmu w miasteczku. Dziewięć lat później było ich 527. W obu przypadkach stanowili przeszło połowę mieszkańców. Zważywszy na ów fakt nie ma wątpliwości, że tak liczna grupa musiała mieć wpływ na rozwój i wizerunek Sarnak.
Do końca 1825 r., kiedy proboszcza, ks. Pawła Wolskiego w obowiązkach prowadzenia akt cywilnych zastąpił burmistrz Sarnak, w parafii powstały 372 dokumenty metrykalne dotyczące Żydów. Najmniej spisano aktów małżeństwa i zapowiedzi (dotyczyły 34 związków). Te jednak są najciekawsze, zawierają największą liczbę danych. Najwięcej powstało aktów urodzenia (225). Czego można się dowiedzieć z XIX-wiecznej metryki? Oto przykład:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Akt urodzenia nr 46 z Miasteczka Sarnak:
Roku Tysiąc Osiemset Dwudziestego drugiego dnia Dwudziestego Miesiąca Sierpnia o godzinie Szóstej po Południu Przed Nami Proboszczem Sarnackim Urzędnikiem Stanu Cywilnego Gminy Sarnackiey Stawił się Starozakonny Jzrael Helowicz liczący lat trzydzieści sześć Rabin w Miasteczku Sarnakach zamieszkały i okazał nam Dziecię płci Męzkiej które się urodziło w Domu jego pod Numerem Trzydziestem Siódmem o godzinie pierwszej po południu dnia osiemnastego Miesiąca sierpnia roku bieżącego oświadczaiąc iż iest spłodzone z niego i Hany Moszkowny trzydzieści pięć lat maiący Małżonki iego i że życzeniem iego jest nadać mu Jmie Abram Herszko. Po uczynieniu powyższego Oświadczenia i okazaniu dziecięcia w przytomności Starozakonnych Szulima Sztemberga liczącego lat Czterydzieści Cztery Piekarza Ankiela Nortmana Liczącego lat Piędziesiąt dwa kantora w Miasteczku Sarnakach zamieszkałych poczem niniejszy Akt Urodzenia po przeczytaniu onegoż stawaiącym Oyciec i Świadkowie znani podpisali. Ksiądz Paweł Wolski Prob: Sarnacki Urzęd Stanu Cywil, Jzrael Helowicz, Szulim Sztemberg, Ankiel Nortman. (Pisownia i skróty zgodnie z oryginałem).
Rabin i obaj świadkowie złożyli własnoręczne podpisy alfabetem hebrajskim. Stale powtarzająca się formuła dokumentu każdorazowo zawiera kilka ciekawych informacji. Prócz nazwisk osób wymienianych w akcie podawana jest ich profesja, miejsce zamieszkania i wiek. Akty małżeństw dodatkowo pozwalają ustalić kontakty, jakie łączyły żydowskie społeczności zamieszkujące sąsiednie wsie i miasteczka. Spędziwszy kilka dni na wnikliwym wertowaniu ksiąg na werandzie plebanii mogłem ustalić, że żydowscy sąsiedzi naszych antenatów zamieszkiwali również w 15 wsiach na terenie parafii. Były to pojedyncze rodziny lub grupy rodzin zajmujące się prowadzeniem karczm, dzierżawiące gospodarstwa, zatrudniane w administracji folwarków. W okresie, kiedy akta spisywano pod nadzorem sarnackiego proboszcza, wprowadzono wobec Żydów administracyjny nakaz używania stałych, dziedzicznych nazwisk (odpowiednie rozporządzenie opublikowano w roku 1822). Do tej pory Żydzi nazwisk nie używali. Do celów metrykalnych stosowano jedynie zastępczą formę tworzoną poprzez dodanie końcówki - owicz do imienia ojca. W ten sposób powstało przytoczone powyżej nazwisko rabina Helowicza (spolszczona forma imienia jego ojca brzmiała Helo). Obaj świadkowie narodzin małego Abrama Herszka noszą już typowe nazwiska, rozpowszechnione w późniejszym okresie. Zacytowany powyżej akt jest pierwszym, w którym użyto nazwisk nowego typu.

Bracia Rachmelukowie

Dawid i jego dwaj bracia Herszko i Icko noszą nietypowy przydomek. Co prawda w kolejnych aktach figurują także jako Rachmelowiczowie, ale występując w roli świadków narodzin są też nazywani Rachmelukami. Formę tworzenia nazwisk poprzez opatrywanie imienia ojca końcówką - uk powszechnie stosowali na Podlasiu chłopi Rusini. W ten sposób powstały popularne w nadbużańskich okolicach nazwiska typu Hawryluk, Iwaniuk, Wasiluk (od imion Hawryło [Gabriel], Iwan, Wasyl).
Żydzi w XIX w. byli niejako odrębnym stanem. Odmienne, niezrozumiałe zwyczaje, tajemniczy język i religia, która przez wieki obrosła mnóstwem legend i mitów, wyróżniały ich spośród polskiego społeczeństwa. Wynikający m.in. z tego tytułu status prawny lokował ich na pozycji pomiędzy chłopami a szlachtą. Być może trzej bracia przyjęli jakieś chłopskie obyczaje, które w szczególny sposób naznaczały Rachmeluków wśród żydowskiej społeczności miasteczka? Możliwe, że Rachmel, ich ojciec, od którego imienia zyskali swoje oryginalne nazwisko, pochodził ze wsi, gdzie na dzierżawionym zagonie gospodarował jak jego chłopscy sąsiedzi. W pierwszych latach po utworzeniu Królestwa Kongresowego nakazy administracyjne i różnego rodzaju ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej spowodowały znaczny napływ Żydów zamieszkujących wsie do miast i miasteczek. Najczęściej przepływ ludności odbywał się wówczas w promieniu najbliższej okolicy. Fala takiej lokalnej migracji mogła więc być przyczyną pojawienia się w Sarnakach „schłopiałych” Rachmeluków. Jak było naprawdę można się jedynie domyślać. Całkiem prawdopodobne, że obrotni bracia krawcy wiodąc udane interesy pomiędzy okoliczną ludnością chłopską nadzwyczaj dobrze wyuczyli się mowy ruskiej, jaką pobrzmiewała nadbużańska okolica.
Profesja wykonywana przez braci Rachmeluków była wśród sarnackich Żydów najpowszechniejsza. Na podstawie akt można stwierdzić, że krawiectwem zajmowało się pięćdziesięciu mężczyzn (19% wszystkich wymienionych). Drugą, nieco mniej liczną grupę stanowili handlarze - 38 osób. O postępującym ubożeniu lokalnej społeczności żydowskiej w latach 20. XIX w. świadczy wzrost liczby wyrobników, osób bez stałego zajęcia; niemal wszyscy (31 na 33) zostali odnotowani przez ks. Wolskiego w ostatnich pięciu latach. Ogółem sarnaccy Żydzi trudnili się wykonywaniem przeszło trzydziestu profesji.
Tak jak autorytetem dla chrześcijan sarnackiej parafii był ich długoletni proboszcz, ks. Paweł Wolski, tak przewodnikami religijnymi społeczności żydowskiej byli kolejni rabini. Rabin jednak nie sprawował swojej funkcji na mocy mianowania, musiał zostać wybranym i zaakceptowanym przez gminę. W piętnastoletnim okresie czterokrotnie następowały zmiany na tym na stanowisku. I tak w 1815 r. był nim Fajbus Zelmanowicz. Dwie wzmianki z lat 1817 i 1821 informują o rabinie Lejbie Moskowiczu, którego w następnym roku zastąpił znany już nam rebe Izrael Helowicz. Ostatni, Izrael Slomowicz, pojawia się w 1825 r.
Poszczególne osoby pojawiają się w zapisach z różną częstotliwością. Dawid Rachmeluk został odnotowany trzykrotnie, w tym dwa razy jako świadek narodzin. Prawdziwym rekordzistą i zapewne osobą cieszącą się dużym szacunkiem był Szulim Sztemberg (przed 1822 r. Joselowicz). Aż pięćdziesiąt razy asystował podczas spisywania aktu urodzenia. Wiadomo o nim również, że wchodził w skład dozoru bożniczego, jak i powołanego w miejsce tradycyjnego kahału w 1821 r. W różnych okresach trudnił się szynkiem soli, trunków, piekarnictwem i rzeźnictwem.
Takie ciekawostki kryje archiwum parafii w Sarnakach. Wyławianie ich spośród pisanych zamaszystym charakterem pisma kilku tysięcy akt to żmudne, ale i pasjonujące zadanie. Z pożółkłych kart wyłania się obraz Sarnak, małej społeczności parafialnej sprzed prawie dwustu lat. Miasteczko, które według dzisiejszych standardów byłoby co najwyżej większą wsią, zamieszkiwała wielonarodowa społeczność, władająca różnymi językami, wyznająca odmienne religie. Jedni swoje zapowiedzi głosili z kościelnej ambony, drudzy na placu przed drewnianą synagogą, za której „postawienie […] corocznie przeznaczone zostało dawanie do Kościoła Sarnackiego Łoiu po kamieni 3 na Lampy” (cytat pochodzący z przywileju na budowę bożnicy, wydanego 7 stycznia 1754 r. Cytuję za: Beneficjum Kościoła Parafialnego w Mieście Sarnakach i wszystkich rzeczy do niego należących w roku 1826. Archiwum parafii Sarnaki, bp.). Przez kilkaset lat wspólnej egzystencji spotykali się na co dzień i robili wspólne interesy. Dzielące ich różnice bywały czasem powodem nieporozumień. Jednak nie przeszkadzało to, by w obecności pobożnego sarnackiego księdza stawali pobożni sarnaccy rabini, aby odnotować narodziny swych dzieci.

2004-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Arabii Saudyjskiej spadł... śnieg. Oszronione kaktusy i wielbłądy

2025-12-23 12:06

[ TEMATY ]

Arabia Saudyjska

śnieg

oszronione kaktusy

wielbłądy

Adobe Stock/x.com/GlobeEyeNews

Wielbłądy oprószone śniegiem w Arabii Saudyjskiej

Wielbłądy oprószone śniegiem w Arabii Saudyjskiej

W Tabuk, górzystym regionie na północnym zachodzie Arabii Saudyjskiej, spadł śnieg - poinformował we wtorek dziennik „Gulf News”.

Śnieg rzadko pada w Arabii Saudyjskiej poza najwyższymi szczytami na północy kraju, m.in. Dżabal al-Lauz (Górą Migdałową), o wysokości dorównującej tatrzańskim Rysom. Tym razem opady wystąpiły też jednak w niżej położonych regionach.
CZYTAJ DALEJ

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w Ghanie

[ TEMATY ]

nominacja

dyplomacja

diecezja kielecka

kolegium.opoka.org

Ks. prałat dr Henryk Jagodziński – prezbiter diecezji kieleckiej, pochodzący z parafii w Małogoszczu, został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka, nuncjuszem apostolskim w Ghanie i arcybiskupem tytularnym Limosano. Komunikat Stolicy Apostolskiej ogłoszono 3 maja 2020 r.

Ks. Henryk Mieczysław Jagodziński urodził się 1 stycznia 1969 roku w Małogoszczu k. Kielc. Święcenia prezbiteratu przyjął 3 czerwca 1995 roku z rąk bp. Kazimierza Ryczana. Po dwuletniej pracy jako wikariusz w Busku – Zdroju, od 1997 r. przebywał w Rzymie, gdzie studiował prawo kanoniczne na uniwersytecie Santa Croce, zakończone doktoratem oraz w Szkole Dyplomacji Watykańskiej. Jest doktorem prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Maryjny wieczór uwielbienia

2025-12-23 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

W Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach odbywają się comiesięczne Maryjne Wieczory Uwielbienia. Ostatni Maryjny Wieczór Uwielbienia animowany był przez uczestników warsztatów liturgiczno-muzycznych prowadzonych w Sulejowie.

Zespół muzyczny i chór pod batutą dyrygenta i muzyka Huberta Kowalskiego, włożyli całe serce, by jak najpiękniej oddać chwałę Panu i uczcić Niepokalane Serce Maryi. Najważniejszym elementem spotkań jest adoracja Najświętszego Sakramentu oraz możliwość spowiedzi, przy śpiewie zespołu scholii rodzinnej. - Nasze wieczory prowadzimy już od 9 lat. Po kilku latach przybrały one formę pierwszych sobót Maryjnych. Nasz kościół to jednocześnie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, a jak wiadomo pierwsze soboty poświęcone są naszej Mamie. Zamysłem wieczorów jest, by gromadzić się na modlitwie i uwielbieniu Pana Boga, Jezusa i Maryi. W tym czasie mamy możliwość podziękować, przeprosić i poprosić o to co mamy w sercu. Każdy z nas przychodzi ze swoimi intencjami, podczas każdego wieczoru przechodząc wokół obrazu możemy zanieść Matce wszystko co przynieśliśmy tego konkretnego dnia. Każdy wieczór jest inny. Jedyne co niezmienne to nasza obecność i modlitwa – tłumaczy Agnieszka Podgórska, inicjatorka Maryjnych Wieczorów Uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia i warsztatów liturgiczno-muzycznych. W murach zabytkowej świątyni zabrzmiały takie utwory jak „Ojcze prowadź nas”, „Jeshua” czy „Z dawna Polski Tyś Królową”. Zorganizowane w Sulejowie zostały warsztaty liturgiczno-muzyczne oparte na adwentowych pieśniach dawnych i współczesnych. Tegoroczne warsztaty miały dwa szczególne momenty. Pierwszy to prowadzony przez uczestników warsztatów Maryjny Wieczór Uwielbienia w parafii św. Wojciecha w Łodzi, podczas którego wielu ludzi dało obraz swojej wiary. Drugi to msza kończąca warsztaty w parafii św. Floriana w Sulejowie, której przewodniczył biskup Piotr Kleszcz. Po mszy odbył się krótki koncert przygotowanego przez uczestników spotkania materiału.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję